A no więc, czas upływa nieubłaganie…

… i jak by nie patrzeć, albo się idzie gdzieś albo się znika. Nowy rok, w sumie sztuczne określenie naturalnych zmian:), ale coś w sobie ma. Nie ma to jak uroki, dopasowywania kosmosu do swoich potrzeb i twierdzeń;). Ale filozofowania na dzisiaj kuniec:).

A więc po części obiecywany w poprzedniej edycji, wpis, po części będący aktualizacją tego co tam u mnie:).

A więc jak to RCA powiedział kiedyś, „chaos ala Ksi” rozpoczęty:

Tak od początku, pod koniec roku 2009, finalizacji uległa sprzedaż mieszkania i w sumie na dniach zakup nowego bo pieniążek pójdzie na konto. Urokiem całości jest debilizm Pko, nie pamiętam przepraszam którego, który uparcie domagał się adresu korespondencyjnego odbiorcy. I co śmieszniejsze podał go jako adres odbiorcy. Tak w przelewie prywatnym jak i przy przelewie kredytu. Przez co WBK musiało zweryfikować personalnie odbiorce, bo przelew powyżej 20k, a adres się nie zgadzał. Słodko. Idiotyzm jakich mało. W każdym razie, przelewy są w pytkę. Bo większość długów zostało spłacone… Co nie zmienia faktu, że finansowo nadal dupa. A lada dzień zabawa w wykończeniówkę i inne takie, więc będzie ciekawie. Pozytywem jest to, że sporo będę w stanie zrobić sam, a przy dużej części mam zajebistych znajomych, którzy pomogą:)Ps. fajne meble do kuchni widziałem za około 9k pln O_O

Niestety poziom biegania, załatwiania i utylizacji, wzrósł mi ostatnio mocno, więc problemy czasowe zaczynają być upierdliwe. W szczególności, że temat zdrowia matki, ostatnio zaczął ponownie wracać na tapetę, komplikując coraz to nowe zagadnienia. Tak czy inaczej czasu mało, ograniczeń sporo. rzeczy do zrobienia jeszcze więcej. Life is life, by się chciało powiedzieć;)

Oczywistym faktem, zbliżającej się przeprowadzki po parunastu latach w jednym mieszkaniu jest sprawa utylizacji zbędnych rzeczy. Papierzyska przeglądać można w nieskończoność, za każdym razem zapełniając worek na śmieci. Najciekawszym elementem zawsze ,w porządkach w szufladzie, wydawało mi się rozgraniczenie co jest pamiątką. A co wspomnieniem czy też po prostu niepotrzebne. Uśmiałem się w ostatnich dniach, przeglądając miłe kartki i listy od znajomych. Najbardziej chyba podobała mi się przysłana z wycieczki po Litwie, maj 2006, z podpisem „Twoja Żona”. Gorzej jak się z czasem zapomni, która to wtedy była;). Parę papierów w każdym razie ostało się, kilka trafiło do kosza. Ale i tak główna frajdę sprawia utylizacja notatek i innych takich naukowych pseudo rzeczy:P Zarazem sprzątanie piwnicy, okazało się dosyć konkretne. Tumany kurzu, przyprawiające nawet alergika mojego pokroju (czyli nie takiego tragicznego w objawach) o lekkie rozchwianie stabilizacji pionowej, i utrudniające później palenie tytoniu w pomieszczeniu innym niż otwarta przestrzeń. Zmęczenie wywołane kurzem i targaniem bywa ciekawe. Polecam każdemu sprawdzić :). Sporo jest do zrobienia, ale ciekawe okazy typu „Trybuna” z 68 roku umilają, oj będzie co opisywać:)

No i kolejny przełom ostatnimi czasy, ale za to jaki! Mianowicie dorobiłem się swojego prywatnego nieogara:).  Co prawda bez prawa własności, bo Natalia uparcie twierdzi, że jest tylko swoja, a ciężko póki co ubezwłasnowolnić. Ale czas jest, damy rade 😉 W szczególności, że nieopatrznie zostałem wychowawcą. Więc strach się bać 😉 Tak czy inaczej mam swojego motywatora i osobę która zajebiście pozytywnie na mnie wpływa:) Podstawy związku już są, bo odkryłem dwie proste metody wywoływania agresji:) Miejmy nadzieje, że dziewczyna ze mną wytrzyma, bez większego uszczerbku  jej albo mojego:P 🙂

Tak więc kończąc wpis bo zmęczenie wygrywa i powoli kończyć dzień wypada, bo jutro powtórka z rozrywki.

Bez większego podsumowania.

Coma skaczemy dla wszystkich:)

3 responses to “A no więc, czas upływa nieubłaganie…

  1. hehehe… dorobiles? chyba znalazles:P
    tak po za tym to fajnie mimo wszystko.. co nie. zmiany sa ciekawe 🙂

    od Trupa :
    kto nigdy nie pracował w archiwum – nie wie co to kurz 🙂

  2. W sumie i jedno i drugie;) Tak czy inaczej ponad 20 letni kurz nie jest tym co jelonki lubią najbardziej:P Dobre zmiany nie są złe:)

  3. Też porządkowałam swoje rzeczy przy przeprowadzce i zgadzam się, że można się uśmiać, a wór na śmieci jest tego rechotu koniecznym towarzyszem.

Dodaj komentarz